Zawsze 5, geografia jest łatwa i nudna. Nie interesuję się nią, wolę fizykę i matematykę. Co to ma do rzeczy?
Czyli miałem rację, to nie miało nic do rzeczy. Wypowiadaj się nie na temat gdzie indziej, na filmweb'ie to wbrew regulaminowi.
Jednak to prawda, że fani anime na stwierdzenie "chińska bajka" dostają szału i plują bez sensu kwasem. Może zanim napiszesz kolejny post nie wnoszący nic do tematu (nikt nie lubi spamu), powiesz mi co Ci się podobało w tej animacji.
Napisałam wyraźnie, więc nie rozumiem czemu zadajesz to pytanie na które już masz odpowiedź.
Szacunek to sie może należeć twórcy, animatorowi bądź reżyserowi ale nie kilku animowanym kreskom na ekranie.
Dla fana anime "chińska bajka" to taka sama potwarz, jak dla biologa stwierdzenie "naukowcy zmieniają kod genetyczny". Ludzie, bądźcie precyzyjni, albo się chociaż dokształćcie :P.
wlasnie frajerze, wytykasz kolesiowi, ze pomylil kraje produkcji, a sam byki walisz jak malo kto.
"pisze"...
Przyznaję, że piękność tej animacji sprawia, że Disney wydaje się przy niej być malutki. Niestety chciałbym podkreślić, że bajka nie będzie dla wszystkich, dla mnie powiewała nudą i była bardzo dziwna fabularnie.
Wiem, że powtarzam słowo "dziwne" ale takie było właśnie dla mnie to anime. Dużo ciekawych motywów np. węgielki (czy cokolwiek to było), ale po seansie byłem zawiedziony. Byłem ciekaw czy ktoś miał podobne odczucia dlatego założyłem ten temat. Nie chcę pisać, że każde anime mi się nie podoba.
Oglądałem ostatnio Mononoke-hime, jest to mroczna, a zarazem niezwykle kolorowa i fascynująca animacja. Motyw konfliktu człowieka z naturą, to że każda strona miała jakieś swoje racje (a nie jak w przypadku disneya: zło do szpiku kości kontra czyste dobro). Serdecznie polecam tą animację. Planuję też obejrzeć Akirę.
TO JEST ANIME !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!
On wie, że to anime, i wyjaśnił, że akurat ta "bajka" nie przypadła mu do gustu, ale inna tak.
"Chińska bajka" to prowokacyjne określenie dla anime (wszyscy przecież wiedzą że chińskie bajki to te z Japonii) więc czesiu ma rację.
Połowa osób w tym temacie nie potrafi zrozumieć co czyta, potem wychodzą nieporozumienia. Przymiotnik "chińska" w tym wypadku nie oznacza pochodzenia produkcji. To jest związek frazeologiczny a nie fakt.
przyjęło się mówić "chińskie" wśród anty-fanów, ponieważ chiny, japonia, korea i kilka innych krajów są w posiadaniu ludzi "żółtego" koloru skóry, natomiast pierwsze co przychodzi ludziom na myśli, jeśli powiesz np. żółtek (nie obrażam) to właśnie chińczyk.
:)
Też ich nie rozumiem. Ale to chyba dlatego, że... jeszcze żadnej nie widziałam.
Co do dubbingu - podobał mi się. Owszem, uwielbiam japoński i anime bez tego języka to już dla mnie jeden punkt w dół, to tutaj spasowałam, nie mogąc znaleźć napisów i jestem zachwycona. Jabłczyńską pamiętam z roli Wandy z "Magicznego autobusu" i sentyment pozostał ^^
A, wyjaśnię wam też (bo przecież wszyscy wiedzą lepiej...), że określenie "anime" odnosi się do WSZYSTKICH animacji. Tak mówią w Japonii o bajkach amerykańskich czy polskich. W Chinach i Korei również powstaje ANIME. Jedynie nazwy azjatyckich komiksów się różnią. Manga = japońska; manhwa = koreańska; manhua = chińska.
Poza Azją określenie "anime" odnosi się do azjatyckich produkcji, więc mówienie "chińskie bajki" mnie nie irytuje, bo w sumie anime jest również chińską bajką. Jedynie osoby, które wkurzają "pseudo otaku" wykazują ignorancję i głupotę w tym temacie.
Zgadzam się, życzę masywnego drąga w odbytnicy każdemu sukinsynowi, który wywindował ten film na tyle wysoko, ze zdecydowałem się go obejrzeć. Dwie godziny chrzanienia o dziewczynce, która jeździła na grzbiecie gościa, który był smokiem, a tak naprawdę rzeką. Latającym smokiem-rzeką-gościem, do którego wpadła dziewczynka i zgubiła bucik. Nie wierzę...
A nazywanie anime chińskimi bajkami jest zajebiste, nic tylko wziąć popcorn i patrzeć jak psychofani wiją się ze złości jak śledzie w kałuży.
Jeśli na tym skończę, będę nieszczery - kreska, muzyka i niektóre pomysły naprawdę fajne.
To nie była prowokacja, zresztą co jest tutaj do rozumienia? Gdyby nie ładna animacja dałbym niższą ocenę. DeWitt wszystko ładnie podsumował.
Ten film to kino familijne i oczywiście nie każdemu może przypaść do gustu ta (prosta) historia. Aczkolwiek określenie, którego użyłeś - chińskie bajki - aż za bardzo wydaje mi się prowokacją. Jeśli tak nie było, zwracam honor, ale niektórzy fani anime są bardzo drażliwi na tym punkcie...
Ta animacja nie ma byc logiczna. O to chodzi, aby miała w sobie troche magi.
Nie musi też wnosić duzo morałów, chociaż... Czuje że jest ich wiele, małych. Gdzy rodzice śą porównani/zamienieni w świnia, lub gdy bóg rzeki jest tak brudny przez ludzi.
Proponuje więcej poczytać na temat studia które to wyprodukowało oraz samego reżysera. Tego typu animacji jest więcej.
Jak ja uwielbiam "ból dupy" mangozjebów (w końcu sam jestem jednym z nich), przeprosić pragnę za nich, bo to przez nich normalniejsza część z miłośników chińskich bajek jest odbierana również jako debile i oszołomy.
Pozdrawiam. :)