PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=726550}

Czerwony żółw

La tortue rouge
7,2 12 819
ocen
7,2 10 1 12819
7,4 25
ocen krytyków
Czerwony żółw
powrót do forum filmu Czerwony żółw

Konkretnie chodzi mi o to, dlaczego ten żółw najpierw wyraźnie nie chciał bohatera wypuścić z wyspy, potem zmienił się w kobietę, która stała się jego towarzyszką życia na wyspie, a po jego śmierci z powrotem zamieniła się w żółwia?

ocenił(a) film na 8
raj001

Myślę, że ciężko jest rozpatrywać wymienione przez Ciebie kwestie w oderwaniu od całości filmu. Ponadto nie widzę specjalnie sensu w tym, by starać się go rozpracowywać na poziomie dosłowności. Pozostaje nam wtedy co najwyżej "Robinson Crusoe" dla wrażliwców, w powolnym, lekko ubogaconym fantastyką wydaniu. Prawdopodobnie nie o to chodziło, ale już samo to może cieszyć oczy.

W związku z powyższym powstaje pytanie - dobrze, ale jak to odczytać? Podobno, w tym przypadku, bogactwo interpetacyjne jest nieskończone, ja jednak zatrzymam się na jednym kluczu interpretacyjnym. Ogólnie mamy tutaj do czynienia z jedną wielką metaforą życia (genialne, nie da się ukryć, nieprawdaż?). Otwierającą scenę sztormu i walki głównego bohatera z żywiołem, można odczytywać jako wkraczanie w dorosłość. Poznajemy go, gdy jest stosunkowo młody (między 20, a 30 rokiem życia - a przynajmniej zróbmy takie założenie), właśnie oddziela się od rodziców (którzy, mówiąc kolokwialnie, nie zaszaleli jeżeli chodzi o przygotowanie go do życia, ale o tym zaraz) i musi wykreować swój własny świat (odrębny od tego, w którym przyzwyczaił się żyć - stąd ten swoisty szok, katastrofa). W pierwszej fazie nie radzi sobie z tym zupełnie - błąka się po wyspie, to będąc na granicy śmierci z powodu głodu lub odwodnienia, albo innym razem wpadając przez swoja nieuwagę w kamienną pułapkę. Nie ma on wymaganych w tych nowych warunkach zdolności, a wszystko co mu pozostało z dawnego świata to ładne "ubranka" i szczątki "łódeczki", która nie wytrzymała nawet próby dopłynięcia na tę wyspę (wymarzona wyprawka, nie?). Jedynym więc pomysłem naszego protagonisty pozostaje - co? - ależ oczywiście, powrót do miejsca skąd przybył, do komfortu i stabilizacji! Powtrzymuje go przed tym jednak tytułowy "czerwony żółw". Czerwone żółwie, przynajmniej z tego co podpowiada internet, w przyrodzie nie występują. Kolejna metafora - jest to zatem ktoś wyjątkowy, niepowtarzalny (w sensie subiektywnym rzecz jasna), kto odciska tak daleko idące piętno na naszej osobowości i życiu, że nie ma szansy spotkać drugiej osoby o takiej sile oddiaływania na to kim jesteśmy. Nasz bohater jest tak dalece zaślepiony chęcia powrotu do starego świata, do którego i tak nie ma już wstepu (o czym jak widać jeszcze nie wie), że nie dostrzega wspomnianego faktu. Traktuje niesłusznie żółwia jako swojego wroga i sprawcę wszelkiego cierpienia - kiedy tylko pojawia się możliwość, mści się na nim w okrutny, niewspółmierny sposób. Ta chwila jest jednak przełomem - główna postać doznaje otrzeźwienia (po czasie), wreszcie uczy brać się odpowiedzialność za siebie, swoje czyny i życie. Tworzy relację (co jest długotrwałym i wymagającym poświęcenia z jego strony procesem - dotychczas rzecz niespotykana w czasie jego samotnej egzystencji na opustoszałej wyspie) z kobietą, nawet pomimo brutalnej napaści (swoją drogą piękna scena przebaczenia(?) podczas wspólnego jedzenia małży) - dzięki czemu nie czuje on już potrzeby ucieczki z wyspy i może pozbyć się swojego "planu B", a mianowicie kolejnej tratwy. Puszcza ją swobodnie w ocean, tak samo jak czyni kobieta ze swoją skorupą - stawiają wszystko na jedną kartę, ich wzajemna więź staje się priorytetem.

Ważna pozostaje scena tsunami, gdy praktycznie cała wyspa zostaje zniszczona, a bohaterowie ledwo uchodzą z życiem. Mogła to być próba samobójcza ojca (jego bierne zachowanie poraża, skłania do takich interpretacji), problem z uzależnieniem przez który otarł się o śmierć lub całkowicie zewnętrzne zagrożenie, za które nikt nie ponosił odpowiedzialności (co najmniej mnie, personalnie, przekonuje) - tak czy inaczej to on odpłynął (został porwany) najdalej przez żywioł. Syn przeżył to bez szwanku, gorzej już było z żoną głownego bohatera, która jednak nadal stosunkowo dobrze sobie z tym poradziła (większa rana na nodze). Widać jednak w tej szczególnej sytuacji, jak wielką przewagę ma syn nad swoim ojcem (a jest on w wieku podobnym do tego, gdy główny bohater trafia na wyspę - a zatem tutaj i tutaj kataklizm)! Lata nauki nie poszły na marne - oswajanie z wodą (piękna scena, gdy dziecko stoi do połowy zanużone w oceanie, a rodzice trzymają go za ręce i pozwalą na bezpieczne obcowanie z falami), uczenie radzenia sobie w trudnych sytuacjach (gdy syn powielił błąd ojca i wpadł do kamiennej pułapki, a trzeźwo myśląca matka nie pozwoliła "głowie rodziny" na protekcjonalizm) i zbudowanie zdrowej relacji (widać wielokrotnie, jak bardzo wszyscy w tej rodzinie się kochają) pozwoliło mu na uratowanie własnego ojca. Nie był to jednak wyczyn samodzielny - syn rozumiał, w przeciwieństwie do głównego bohatera, iż czasami niezbędna jest pomoc ze strony innych ludzi (pardon - żółwi, tym razem jednak są zielone, pospolite, a więc tylko i aż koledzy/przyjaciele[?]) - "nikt nie jest samotną wyspą" jak mówi klasyk, a powtarza film. Rodzina przezwycięża problem, ponownie się łączy, a następnie rytualnie spala wszystkie, wątpliwej wartości, pamiątki po problemie będącym przyczyną kataklizmu (których, tak na marginesie, zbiera się monstrualna ilość). Nie chcę wchodzić tutaj w patos - ale jak często potrafimy w życiu zdobyć się na tak piękne, wyjątkowe gesty? Bohaterowie uczą nas, co jakże prawdziwe, iż podstawą relacji musi być również zdolność przebaczenia.

Na koniec - kwestia powrotu kobiety do postaci żółwia. Może dlatego, że tylko on potrafił wydobyć z niej to wewnętrzne piękno? Może dlatego, iż tylko przed nim potrafiła się otworzyć i pozostawać bez pancerza? Może dlatego, że po śmierci najbliższej jej osoby, musiała sama poszukać swojego własnego świata i stworzyć go na nowo?

A może jednak to wszystko było tylko halucynacją głównego bohatera? Kolejną orkiestrą smyczkową, którą widział przecież w pewnej chwili. "Koniec i bomba a kto czytał ten trąba"?

Quo_vadis

jestem pod wrażeniem interpretacji

Quo_vadis

W punkt. Bardzo podobnie odbieram film.
Jestem 12h po pierwszym seansie i myślę, że do "Czerwonego żółwia" wrócę jeszcze kilkukrotne. Wiedząc czego mam się spodziewać mogę inaczej zinterpretować niektóre sceny.

ocenił(a) film na 9
Quo_vadis

Zgadzam się w 100%. Miałem bardzo podobne odczucia. I dziękuję za ich uporządkowanie i doprecyzowanie. Pomogło :)

ocenił(a) film na 7
Quo_vadis

Genialna interpretacja, zgadzam sie w calosci. Do wielu wnioskow doszedlem samodzielnie (zgodne z wypowiedzia autora wpisu), reszta, ktora przegapilem, jest sensownie umotywowana.

ocenił(a) film na 8
Quo_vadis

Dziękuję, jestem pod wrażeniem tej interpretacji. Nic dodać, nic ująć.

ocenił(a) film na 6
Quo_vadis

Brawo za giętkość umysłu :)

ocenił(a) film na 8
Quo_vadis

Czy ktos rozumie sens tej historyjki? Tak. Dzieki, podobne odczucie do wielu spraw, przepięknie ubrane w słowo.

ocenił(a) film na 7
Quo_vadis

Film jest arcydziełem na poziomie estetycznym, niestety kuleje w warstwie fabularnej, choć to pewnie efekt zderzenia moich zbyt wyolbrzymionych oczekiwań względem tego obrazu. Interpretacja jaką przedstawiłeś jest niezwykle trafna, ale jednocześnie oczywista. serio można nie rozumieć przesłania Czerwonego Żółwia? Jedynie metafora "wyjątkowości" Czerwonego Żółwia i sztormu jako wejścia w dorosłe życie jest takim ciekawym, symbolicznym zabiegiem, reszta to już czysty, acz niezwykle przepiękny, trywializm (nawet opcja, że wszystko to była halucynacja bohatera jest oczywista ewentualnością). Ale nie to jest największym zarzutem dla tego filmu (bo prostota nie musi być zła). Dla mnie największym minusem tego filmu, jest jego fabularna dziura, a raczej niekonsekwencja - dlaczego bohater zostaje nagrodzony za zabicie żółwia? Jedynym sensownym wytłumaczeniem jest tutaj wspomniana halucynacja, mara głównego bohatera. Ale w takim wypadku jaki jest dalszy sens historii? Po co czerpać przyjemność z życia, skoro jest tylko wytworem wyobraźni?

ocenił(a) film na 8
awesta

Może zostaje wynagrodzony w momencie, kiedy zaczyna żałować swojej decyzji?

awesta

Nie zostaje wynagrodzony za zabicie żółwia. Otrzymuje drugą szansę, kiedy zaczyna żałować tego, co zrobił i próbuje naprawić swój błąd.

Quo_vadis

Świetna interpretacja.

ocenił(a) film na 8
Quo_vadis

Brawo za interpretację!

ocenił(a) film na 8
Quo_vadis

Najlepsza interpretacja filmu jaką czytałem na filmweb. Dziękuje.

ocenił(a) film na 7
Quo_vadis

Również dziękuję za świetną interpretację. :)

ocenił(a) film na 3
raj001

Nie ma żadnej interpretacji, same ładne obrazki.
To powyżej jest tylko dopowiedzeniem sobie własnej historii do niemych obrazów, dopisanie dialogów do pustych dymków

użytkownik usunięty
weteran_z_memphis

o rany boskie, ile ty masz lat człowieku

ocenił(a) film na 3

88!

użytkownik usunięty
weteran_z_memphis

Zgadzam się, ładne obrazki, szczególnie zachody słońca, księżyce i nocne niebo. Poza tym nie ma większego sensu cała ta historia.

raj001

Sens jest następujący. Jesteś w niekomfortowej sytuacji życiowej, próbujesz ją zmienić za wszelką cenę. Następnie pojawia się element w tej sytuacji, który sprawia, że godzisz się z nią i żyjesz w niej do końca swych dni. Żółw był tym elementem, który pomógł zaakceptować pobyt na bezludnej wyspie i nauczyć się tam żyć - jest symbolem mistrza.

raj001

koles wymyslil to sobie wszystko zeby nie zwariowac

ocenił(a) film na 7
raj001

Niby humanizm, ale o pokrętnej logice: zabij żółwia, w nagrodę dostaniesz kobietę.
Cóż można dodać... Ciężkie jest życie żółwia.

ocenił(a) film na 7
raj001

Może żółw to kobieta, która próbuje zatrzymać mężczyznę w swoim świecie, ale że on tego nie chce, stanowi to dla niego tylko kłopot inie widzi w niej kobiety. Docenia ją, gdy uświadamia sobie stratę. I wtedy dostrzega kim ona jest naprawdę i jaka jest dla niego ważna. Może po jego śmierci ona zamienia się znowu w żółwia, bo bez niego nie jest już w pełni sobą.
Tylko dlaczego mężczyzna bez kobiety może być mężczyzną, a kobieta tylko z mężczyzną może być kobietą, ale może to tylko metafora tego, że bez siebie nie jesteśmy "pełni".
Z wpisów na forum wywnioskowałam, że olbrzymiej ilości symboli zupełnie nie dostrzegłam, albo nie potrafiłam zinterpretować.
Film piękny, ale w mojej ocenie jednak za bardzo ckliwy.

ocenił(a) film na 10
raj001

Mam jeszcze jedną interpretację, nie tak piękną jak przedstawiona tu przez Quo Vadis. Nie wyraża ona moich poglądów jedynie jest próbą odgadnięcia intencji twórców filmu.

Człowiek (ludzkość) doświadcza pierwszych bardzo poważnych trudności ze względu na dokonywane wybory i trafia w tarapaty z których bardzo trudno się wykaraskać (ocieplenie klimatu, topnienie lodowców, wydychanie rzek, zanieczyszczenie środowiska itd). Trafia w te tarapaty ze względu na niemożliwość kontrolowania żywiołów rządzących tym światem.
Jest bezradny w nowej sytuacji, ale próbuje wrócić do miejsca gdzie wiódł swoje dotychczasowe życie, a zarazem do prowadzonego stylu życia.

Kolejne próby działania na własną rękę, powrót do realizacji wyłącznie swoich egoistycznych celów nie udają się bo natura, świat zwierząt mu na to nie pozwala, stanowi naturalną barierę nie do przeskoczenia. Natura mu nie pozwala powrócić do poprzedniego stylu życia cokolwiek by nie zrobił. Zły postanawia zrealizować swoje zamiary po trupach, nie bacząc na ofiary.

Gdy ma dziwny sen unoszonego do nieba żółwia którego zabił uświadamia sobie że postąpił źle (świat który do tej pory znał wydaje się odchodzić bezpowrotnie), podejmuje pierwsze próby polepszenia jego kondycji, bo może jednak ożyje, nie wie dokładnie nawet jak sprawdzić czy żyje jeszcze (wszelkie dążenia do ograniczenia wzrostu temperatury na ziemi, ograniczenie emisji gazów cieplarnianych itd).

Gdy pęka skorupa jest jeszcze bardziej zaintrygowany sytuacją żółwia, zaczyna dostrzegać już nie tylko zwierzę, któremu wyrządził krzywdę, ale bliską sobie istotę jak kobieta, na której mu zależy. Wartość żółwia (obraz świata zwierząt i ogólnie środowiska w którym żyje człowiek) rośnie w jego oczach, teraz pragnie już tylko opiekować się i dbać o nie, żyć z nim w harmonii, miłości. Pragnie razem dzielić tę wyspę, ten świat.

Z tego odmienionego związku, na innych zasadach niż do tej pory rodzi się nowe pokolenie, które żyje od początku z innym nastawieniem do otaczającego świata. Zapewne opowieści ojca o dawnym niegdyś możliwym wygodnym życiu zasiewają w nim tęsknotę za spróbowaniem powrotu do realizacji marzeń ojca. Syn wyrusza przy niewielkim wsparciu natury w drogę w nieznane by być może w drodze kompromisów powrócić do poprzedniego znanego z historii stanu w którym niegdyś żył jego ojciec. Niestety z tej podróży nie wraca już, jego los jest nieznany. Przeprawienie się wpław przez ocean wydaje się przedsięwzięciem ponad miarę.

Symbioza człowieka ze światem żywym pozwala pokonać wszelkie przeciwności jakie mimo wszystko nadchodzą. Zmiany i spustoszenie jakie przynoszą niekontrolowane żywioły człowiek znosi gorzej od reszty natury, nowe pokolenie jest już bardziej przygotowane na te zmiany, natura ucierpiała znacznie mniej i lepiej sobie radzi w takich sytuacjach od człowieka.

Gdy człowiek dożywa sędziwego wieku nie żałuje tej relacji, taniec z kobietą dowodzi dobrze ugruntowaną przyjaźń, potwierdza że wybór był słuszny. Gdy człowiek ostatecznie gaśnie i odchodzi, bo nastał koniec jego czasu na ziemi, kobieta, czyli uosobienie natury, zwierząt, środowiska traci swojego opiekuna, tego który się o nią troszczył, ale życie trwa dalej i jest w stanie poradzić sobie bez jego pomocy.

W takiej interpretacji tego obrazu wydaje się, że reżyser chciał pokazać by ludzkość odeszła od grabieżczej polityki wobec środowiska naturalnego, gdzie korporacje nie liczą się z konsekwencjami podejmowanych działań, byleby do przodu realizować swój egoistyczny plan kosztem środowiska, dla bogactwa i wygody życia. Człowiek wg niego jest tu na ziemi na krótką chwilę i tak jak przyszedł tak kiedyś odejdzie a świat nadal będzie sobie istniał i radził bez jego obecności. Świat zwierząt przetrwa, człowiek może przedłużyć istnienie swojego gatunku gdy będzie żył w symbiozie ze środowiskiem. Te małe żółwiki i dorosłe żółwie od tysięcy lat przybywały na tę wyspę w rytuale składania jaj na długo przed pojawieniem się człowieka i zapewne będą po nim nadal to czynić. Człowiek może polepszyć swoje życie gdy tylko zgodzi się na to, że naturalne ograniczenia środowiska nie pozwolą mu w nieskończoność czerpać surowce do realizacji swoich egoistycznych celów, żyć wygodnym królewskim życiem. Po prostu tego w naturze nie ma by zapewnić nieustanny wzrost gospodarczy bez konsekwencji dla środowiska, są granice rozwoju.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones